Kuba Dąbrowski w Galerii Fotografii Ratusz!
Czwartek 24 kwietnia 2014r.
Film obyczajowy produkcji polskiej to wystawa fotografii Kuby Dąbrowskiego, która do Zamościa przyjechała prosto z Zachęty – a z Zamościa wędruje wprost na festiwal do Łodzi. W zacnym gronie zatem się plasujemy.
Zanim mieliśmy możliwość obejrzenia wystawy w zamojskim Ratuszu można było przeczytać kilka recenzji po premierze w Zachęcie. Kuby Dąbrowskiego nie trzeba nikomu kto się interesuje fotografią przedstawiać, ale nie wszystkie opinie o ekspozycji były wyłącznie pozytywne. W naszych warunkach recenzje czy teksty krytyczne na temat wystaw fotografii to nie jest sytuacja codzienna. To tylko podkręcało temperaturę i napięcie rosło. Polski film to przecież, cytując klasyka, dłużyzna, nic się nie dzieje. Tak też, na łamach magazynu Szum, pisała o wystawie w Zachęcie Ewa Dyszlewicz. Pozostałe teksty o wystawie Dąbrowskiego, te na które trafiałem, były znacznie bardziej przychylne. Co wcale nie znaczy, że autorka powyższej wypowiedzi miała się mylić – to była jej opinia i chwała pani Ewie Dyszlewicz za to, że pomimo wielu przychylnych recenzji jasno i wyraźnie wyraziła swoje zdanie. Problem nie leży w tym kto ma rację, a kto się myli. Szczególnie w przypadku tej właśnie wystawy.
Autor podczas oprowadzenia w Zachęcie (o czym mogliśmy np. przeczytać w innej recenzji) powiedział iż: „Na tej wystawie nie ma więcej niż na niej jest”. To kolejny moment, który wzbudzał moją czujność. Wydawało mi się to bardzo sprytnym stwierdzeniem, które na wejściu mogło zamknąć trochę usta krytykom. Tym bardziej nie mogłem się doczekać.
Kuba Dąbrowski nie raz mówił, że w fotografii chodzi mu o uzewnętrznienie swojej wrażliwości. Znacznie bardziej o dzielenie się historią, niż o tworzenie atrakcyjnych kadrów. Ponadto wielokrotnie podkreślał, że rolą fotografa jest obserwowanie i dokumentowanie – interpretacja, a nie wymyślanie. Film obyczajowy produkcji polskiej jest kwintesencją i potwierdzeniem powyższego.
Ogląda się to raczej jak amerykański, a nie polski film. I nie chodzi wcale o amerykańskie wątki i akcenty. Chodzi o pewną lekkość i naturalność – o brak sztuczności. Pozornie prosta fotografia, quasi amatorska, niedbała, niepoprawna. Taka trochę przy okazji… i po części tak! Ale wracając do wypowiedzi Kuby Dąbrowskiego – nie o atrakcyjne kadry tu chodzi, a o historię (choć trzeba przyznać, że pięknych kadrów tam paradoksalnie wcale nie jest mało!). Film obyczajowy jest historią o Kubie, ale jest też historią o mnie. Nie bez powodu mamy tam do czynienia z wycinkiem z Tytusa Romka i A’Tomka – czego przecież nikomu z naszego pokolenia wyjaśniać nie trzeba. Tu wklej swoje zdjęcie, wejdź w historię, zaangażuj się – a to już nie zawsze jest takie proste.
Cała ta opowieść jest z jednej strony bardzo osobista, a nawet intymna, z drugiej strony każdy z nas może być jej podmiotem lirycznym, a zatem jest ona wspólna, blokowa – przede wszystkim jednak (przynajmniej dla naszego pokolenia i tak ja ją znajduję) jest nostalgiczna i sentymentalna. Autor lubi nawiązania do muzyki – ja (choć do innej, to) też. Oglądając wystawę (a teraz jak oglądam książkę) co chwilę uśmiecham się i czuję podekscytowanie jak wtedy, kiedy słyszę Highway Star Deep Purple i przenoszę się w czasie dwadzieścia kilka, a może prawie trzydzieści lat wstecz kiedy słyszałem jak ojciec słuchał tego z kasety w starym Grundigu. Odchodząc od muzyki, tych momentów na Filmie jest wiele: once upon a time in America, NBA, połącz kropki, guma Turbo, czy już trochę późniejszy Joey Tribbiani.
To wszystko wcale nie oznacza, że wystawa jest tylko i wyłącznie dla ludzi wychowujących się w latach osiemdziesiątych czy dziewięćdziesiątych. Każdy dostrzeże w niej co innego, ale myślę, że wszyscy zwrócą uwagę na bardzo ciekawy sposób opowiadania. Jest to bez wątpienia obecnie jedna z najważniejszych wystaw fotograficznych. Bardzo się cieszę, że Kuba Dąbrowski zawitał do naszej Galerii!
Film obyczajowy produkcji polskiej będzie można oglądać w Ratuszu do końca maja!
Zanim mieliśmy możliwość obejrzenia wystawy w zamojskim Ratuszu można było przeczytać kilka recenzji po premierze w Zachęcie. Kuby Dąbrowskiego nie trzeba nikomu kto się interesuje fotografią przedstawiać, ale nie wszystkie opinie o ekspozycji były wyłącznie pozytywne. W naszych warunkach recenzje czy teksty krytyczne na temat wystaw fotografii to nie jest sytuacja codzienna. To tylko podkręcało temperaturę i napięcie rosło. Polski film to przecież, cytując klasyka, dłużyzna, nic się nie dzieje. Tak też, na łamach magazynu Szum, pisała o wystawie w Zachęcie Ewa Dyszlewicz. Pozostałe teksty o wystawie Dąbrowskiego, te na które trafiałem, były znacznie bardziej przychylne. Co wcale nie znaczy, że autorka powyższej wypowiedzi miała się mylić – to była jej opinia i chwała pani Ewie Dyszlewicz za to, że pomimo wielu przychylnych recenzji jasno i wyraźnie wyraziła swoje zdanie. Problem nie leży w tym kto ma rację, a kto się myli. Szczególnie w przypadku tej właśnie wystawy.
Autor podczas oprowadzenia w Zachęcie (o czym mogliśmy np. przeczytać w innej recenzji) powiedział iż: „Na tej wystawie nie ma więcej niż na niej jest”. To kolejny moment, który wzbudzał moją czujność. Wydawało mi się to bardzo sprytnym stwierdzeniem, które na wejściu mogło zamknąć trochę usta krytykom. Tym bardziej nie mogłem się doczekać.
Kuba Dąbrowski nie raz mówił, że w fotografii chodzi mu o uzewnętrznienie swojej wrażliwości. Znacznie bardziej o dzielenie się historią, niż o tworzenie atrakcyjnych kadrów. Ponadto wielokrotnie podkreślał, że rolą fotografa jest obserwowanie i dokumentowanie – interpretacja, a nie wymyślanie. Film obyczajowy produkcji polskiej jest kwintesencją i potwierdzeniem powyższego.
Ogląda się to raczej jak amerykański, a nie polski film. I nie chodzi wcale o amerykańskie wątki i akcenty. Chodzi o pewną lekkość i naturalność – o brak sztuczności. Pozornie prosta fotografia, quasi amatorska, niedbała, niepoprawna. Taka trochę przy okazji… i po części tak! Ale wracając do wypowiedzi Kuby Dąbrowskiego – nie o atrakcyjne kadry tu chodzi, a o historię (choć trzeba przyznać, że pięknych kadrów tam paradoksalnie wcale nie jest mało!). Film obyczajowy jest historią o Kubie, ale jest też historią o mnie. Nie bez powodu mamy tam do czynienia z wycinkiem z Tytusa Romka i A’Tomka – czego przecież nikomu z naszego pokolenia wyjaśniać nie trzeba. Tu wklej swoje zdjęcie, wejdź w historię, zaangażuj się – a to już nie zawsze jest takie proste.
Cała ta opowieść jest z jednej strony bardzo osobista, a nawet intymna, z drugiej strony każdy z nas może być jej podmiotem lirycznym, a zatem jest ona wspólna, blokowa – przede wszystkim jednak (przynajmniej dla naszego pokolenia i tak ja ją znajduję) jest nostalgiczna i sentymentalna. Autor lubi nawiązania do muzyki – ja (choć do innej, to) też. Oglądając wystawę (a teraz jak oglądam książkę) co chwilę uśmiecham się i czuję podekscytowanie jak wtedy, kiedy słyszę Highway Star Deep Purple i przenoszę się w czasie dwadzieścia kilka, a może prawie trzydzieści lat wstecz kiedy słyszałem jak ojciec słuchał tego z kasety w starym Grundigu. Odchodząc od muzyki, tych momentów na Filmie jest wiele: once upon a time in America, NBA, połącz kropki, guma Turbo, czy już trochę późniejszy Joey Tribbiani.
To wszystko wcale nie oznacza, że wystawa jest tylko i wyłącznie dla ludzi wychowujących się w latach osiemdziesiątych czy dziewięćdziesiątych. Każdy dostrzeże w niej co innego, ale myślę, że wszyscy zwrócą uwagę na bardzo ciekawy sposób opowiadania. Jest to bez wątpienia obecnie jedna z najważniejszych wystaw fotograficznych. Bardzo się cieszę, że Kuba Dąbrowski zawitał do naszej Galerii!
Film obyczajowy produkcji polskiej będzie można oglądać w Ratuszu do końca maja!
Wojciech Kapuściński
***
Wystawa współfinansowana przez miasto Zamość
Wystawa współfinansowana przez miasto Zamość
Zamojskie Towarzystwo Fotograficzne na FB
Galeria Fotografii Ratusz na FB
Zamojskie Towarzystwo Fotograficzne już od ponad 55-ciu lat działa na rzecz kultury.
Od 2013 roku jest organizacją pożytku publicznego.
Przekazując nam 1% swojego podatku, pomagasz rozkręcać lokalną kulturę.
KRS 0000076428
75 1240 2816 1111 0010 4467 4192
Zamojskie Towarzystwo Fotograficzne
ul. Wyszyńskiego 28 a,
22-400 Zamość
NIP 922-243-27-33
Regon 950434444